Tu&Teraz – listopad 2017
No i jest. Ostatni listopadowy piątek! Za moment grudzień, przedświąteczne odliczanie, zaraz potem sylwester i Nowy Rok – powiedzcie mi proszę, kiedy zleciało to ostatnie 11 miesięcy, co? W tym roku czuję jak czas pędzi jakoś tak bardziej, ale … nie narzekam. Staram się łapać dobre chwile, być tu i teraz i wykorzystywać codzienność do maksimum!
Zamiast weekendownika mam dzisiaj dla was listopadowe tu i teraz – nie chcę aby te myśli gdzieś uciekły, łapię je więc tutaj i wracam do pakowania mojej mikro walizki – jutro jedziemy na króciutkie wakacje!
SŁUCHAM gdy tylko mam do zrobienia coś świątecznego (a ostatnio takich projektów było sporo) włączam oczywiście odpowiednią muzykę –staram się jednak te grudniowe piosenki sobie dozować, tak aby przed świętami mi się kompletnie nie znudziły. Na co dzień w tle brzęczy nam radio, a dzisiaj poszalałam i odpaliłam włoską muzykę – w końcu już jutro kierunek Rzym, trzeba się powoli wczuć w klimat!
CZUJĘ SIĘ dobrze w 90%. Zmęczona, śpiąca, rozkojarzona, oszołomiona i mentalnie pokonana w pozostałych 10%. Huśtawki nastrojów potrafią dać nam nieźle w kość, ale chwilowo przez większość czasu mam je pod jako taką kontrolą. Ciekawa jestem jak te proporcje będą się zmieniać w kolejnych miesiącach 🙂
Na razie jest naprawdę ok i spokojnie lewituję sobie między pracą, czasem wolnym, dbaniem o siebie i przygotowywaniami do świąt. Staram się nie szarżować i pamiętać o odpoczynku, a z drugiej strony robimy z Fabem dużo, aby jak najlepiej wykorzystać czas, który mamy jeszcze we dwoje – wiecie, tę naszą “fazę przejściową”. Lubię taki układ, a jasny podział dnia na pracę i relaks daje mi dużo spokoju i satysfakcji z drobnych rzeczy. Jest fajnie i czuję się fajnie!
CHCIAŁABYM zacząć w grudniu kompletować Bejbikową wyprawkę – jest to o tyle ciekawe, że chwilowo nie mam pojęcia co tak naprawdę powinniśmy kupić, a im bardziej zagłębiam się w temat, w tym większą wpadam panikę!
Z jednej strony nie chcę kupić miliona niepotrzebnych rzeczy, z drugiej strony kompletnie nie wiem co tak na serio przyda się naszej trójce na początku. W efekcie momentami czuję się jak jakaś maksymalnie nieogarnięta osoba i zaczynam się zastanawiać czy mi przypadkiem jakiegoś genu nie brakuje, bo na chwilę obecną, po konsultacjach z koleżankami i internetem wizja wyprawkowych zakupów równa się u mnie z jakimś wewnętrznym buntem przed zawaleniem mieszkania toną zbędnych gratów. Jakieś dobre rady w tym temacie?
JESTEM WDZIĘCZNA ZA pracę, którą mam! Za to, że codziennie mogę dopasować listę zadań do swojego samopoczucia i nie muszę rezygnować z pracy z powodu dojazdów, czy jakichś kiepskich warunków.
Nie wyobrażam sobie siedzenia w domu i nic nie robienia przez kolejne kilka miesięcy, jestem więc mega wdzięczna za moje domowe biuro i pracę, którą sobie w ciągu ostatnich kilku lat stworzyłam. Oczywiście nie zawsze jest idealnie, ale naprawdę nie mam na co narzekać 🙂
PRACUJĘ NAD jeśli czytacie bloga na bieżąco to dobrze wiecie, że już kilka tygodni temu wzięłam się za intensywne podsumowywanie roku i pracę nad działaniami, które będę chciała zrealizować w miarę możliwości w ciągu kolejnych miesięcy. Nad tym więc pracuję 🙂
Powstają wpisy na grudzień (tutaj staram się realizować wasze życzenia i zachcianki!) i styczeń, przygotowuję oferty współprac, organizuję moje własne produkty tak, aby jak najbardziej zautomatyzować związane z nimi działania i pracuję nad realizacją moich planów i strategii zbudowanych w oparciu o ćwiczenia z książki Your Best Year 2018!
CIESZĘ SIĘ z nowej baterii w telefonie – serio, to pierwsza rzecz, która przychodzi mi do głowy! Poza tym cieszę się z dobrego samopoczucia, cieszę się z tego, że jutro o tej porze będziemy spacerować po rzymskich uliczkach, cieszę się, że sezon na mandarynki zaczął się na dobre i mogę się nimi bezkarnie objadać, cieszę się, że nadal mieszczę się w moje ubrania i kompletowanie ciążowej capsule wardrobe mogę odłożyć na czas noworocznych wyprzedaży!
Może są to banalne sprawy, ale dawno już zrozumiałam, że zamiast czekać na fajerwerki od wielkiego dzwonu dużo lepiej codziennie wynajdować sobie małe radości i powody do szczęścia.
UCZĘ SIĘ cierpliwości, dozowania sobie “atrakcji” na co dzień i … cały czas odpuszczania. Jest tyle rzeczy, które chciałabym zrobić, tyle projektów, które chciałabym zrealizować, tyle książek do przeczytania, tyle ciekawych propozycji współprac, eventów i warsztatów, a ja staram się wybierać z głową i pamiętać o swoich priorytetach. Widzę tutaj sporą zmianę – rok temu o tej porze raczej bym się zajechała niż coś odpuściła, teraz jest zupełnie inaczej i widzę jak wielki ma to wpływ na moje samopoczucie!
CZYTAM dwie świetnie książki, które porządkują mi myśli w głowie zanim wpadnę w szał wyprawkowych zakupów, a jednocześnie … trochę mnie do nich zniechęcają. Wiem, że te zakupy zrobić muszę, ale nie wiem co kupić, a jak nie wiem co kupić to wyprawa do sklepu to jakaś porażka .. i tak w kółko. No ale – do rzeczy 🙂
Pierwsza książka to “Chcieć Mniej” Kasi Kędzierskiej, którą pewnie znacie z bloga Simplicite – naprawdę nie wiem czemu tak długo zwlekałam z lekturą tej książki, ale teraz czuję, że wpadła w moje ręce w odpowiednim momencie i bardzo się z tego cieszę. Bardzo podoba mi się to, że Kasia pisze o minimaliźmie szytym na miarę, a książka nie sprowadza się do powierzchownego opisu sprawy i kilku rzuconych na szybko wskazówek czego pozbyć się z domu tylko naprawdę skłania do wielu refleksji i przemyśleń o samym sobie, o swoim stosunku do rzeczy i posiadania w ogóle.
Druga książka, już typowo bejbikowa to “Dziecko bez kosztów”, która również na każdej stronie przekonuje mnie, że skompletowana z głową wyprawka to coś do zrobienia a nie mój wymysł z kosmosu. Teraz muszę “tylko” zrobić listę tego, co na serio będzie nam potrzebne – może ktoś ma gotowce na których mogłabym się wzorować?
OGLĄDAM tej jesieni wkręciłam się (ku wielkiej radości Faba) w trzy seriale, które powstały pod szyldem Marvel – Fab twierdzi, że to jego geny w moim brzuchu sprowadziły mnie na dobrą stronę mocy, zostawmy to bez dalszej dyskusji… 😉
Wspominałam już, że oglądamy Gifted – serial o grupie mutantów, którzy w podziemiu starają się walczyć z wyniszczającym ich systemem. Do Gifted dołączył ostatnio serial Inhumans – tym razem jest to historia o mutantach zamieszkujących księżyc, którzy z różnych powodów musieli zmierzyć się z rzeczywistością na ziemi. Trzeci serial, który Fab przemycił do naszej ramówki telewizyjnej to Agents of Shield – znowu tajemnice, super moce i niewyjaśnione zagadki rozwiązywane z pokładu wypasionego samolotu zespołu do zadań specjalnych.
Tak – ja też nie wierzę, że to piszę, ale na serio fajnie się te seriale wieczorami ogląda!
CZEKAM NA będę z wami w 100% szczera – mimo że staram się żyć bardzo “tu i teraz” to akurat w tym miesiącu na wyjątkowo wiele rzeczy czekam! Czekam na nasz wypad do Rzymu i cappucino wypite w promieniach słońca (jeśli macie jakieś podpowiedzi co w Rzymie warto zobaczyć i jakie miejscówki odwiedzić dajcie znać w komentarzach!). Czekam na grudzień, grudniownikowe szaleństwo, spacery po pięknie oświetlonym mieście z kubkiem gorącej chai tea latte i magię świąt. I tak sobie czekam, jednocześnie ciesząc się tym co jest.
Wcale nie jest taki zły ten listopad! Przepraszam was najmocniej jeśli czujecie, że listopadowe tu&teraz zostało zdominowane przez Bejbika, ale ten mały człowiek staje się z tygodnia na tydzień coraz bardziej prawdziwy i daje mi sporo do myślenia 🙂
Jak co miesiąc zapraszam was serdecznie do dzielenia się swoimi przemyśleniami z bieżącej chwili – możecie wykorzystać moje słowa-klucze na swoich blogach i stworzyć podobny post, możecie dać znać w komentarzach co słychać u was, możecie zrobić sobie takie podsumowanie w bullet journalu lub albumie – co kto lubi!