Idzie nowe w mojej głowie vol.3 – zmiany, nie pierwsze i nie ostatnie!
Dzieje się! Dzieje się tak dużo, że pora najwyższa to poukładać i nazwać rzeczy po imieniu! Dlaczego? Bo momentami ja sama mam wrażenie, że nie nadążam za zmianami, które sobie serwuję mimo że siedzę w nich od środka 🙂 I właśnie dlatego postanowiłam wcisnąć na moment pauzę i wyłożyć kawę na ławę.
Robię to przede wszystkim dla Was – bardzo bym chciała aby to “nowe”, które się zbliża było dla wszystkich jasne. Nie oczekuję, że wszystkim się ono spodoba, ale chcę żeby było jasne 🙂 W drugiej kolejności robię to dla siebie – uwielbiam wracać do wpisów z przełomowych momentów mojego życia – także tego blogowego. Te artykuły są dla mnie kapsułą wspomnień i pozwalają po latach spojrzeć z perspektywy na to jak myślałam, jakie decyzje podejmowałam, co mną kierowało. Wiecie, jak już kiedyś napiszę tę autobiografię* materiał źródłowy będę miała pod ręką!
Idzie nowe… na blogu!
Idzie nowe… idzie sobie powoli, już prawie od roku. Bo jakiś rok temu zaczęło mi być coraz bardziej niewygodnie w tych lifestylowych blogowych butach. Niby lifestyle jest fajny, niby tematyka szeroka, niby można tutaj dużo, ale o dziwo to właśnie ta swoboda uwierała mnie najmocniej. Dokładałam do swojego bloga kolejne tematy i kategorie i nawet nie zauważyłam momentu w którym wypadłam ze swojego komfortowego wiaderka do oceanu tak ogromnego, że nie bardzo umiałam w nim pływać.
Mój blog, z bloga o kreatywnym stylu życia stał się blogiem o wszystkim i niczym – nie mówię, że to nie miało wartości, bo zawsze bardzo starałam się aby ta wartość tutaj była. Nie, ja mówię o tym, że tematyka bloga była tak szeroka, że zbudowanie dla niej jakiejkolwiek strategii było ponad moje siły i możliwości – rzeczywistość jest taka, że mając na pracę (w której zawiera się jednak więcej niż blog) raptem kilka godzin nie zrobię z bloga portalu.
Czas to jedno, brak konkretów to drugie. Doszłam do momentu w którym sama nie byłam w stanie odpowiedzieć na pytanie “O czym jest ten blog?”. Ja wiem, że Wy lubicie czytać teksty lifestylowe, że fajnie poczytać jak ktoś pisze o macierzyństwie szczerze i bez spuszczania zasłony milczenia na to, co trudne, że miło zainspirować się albumami, planerami i całą resztą – wiem o tym.
Ale wiem też, że z moją skłonnością do ciągłego podnoszenia sobie poprzeczki każda próba sprostania tym wszystkim oczekiwaniom to zaciskanie się pętli, którą – nakręcona własnymi zainteresowaniami i potrzebą dawania wartości – sama sobie na szyję założyłam.
Kubeł zimnej wody chlusnął na mnie właśnie jakiś rok temu. Zrozumiałam, że nie naprawię magicznym sposobem tego, co nie działa (a mówiąc wprost nie działało zarabianie i wyrabianie się ze wszystkim) robiąc to samo co do tej pory.
Zamiast sobie dokładać zaczęłam więc… odejmować! Zaczęłam powoli rezygnować z kolejnych tematów i odcinać blogowe kategorie z których wyrosłam. Nie mówiłam o tym do tej pory głośno, ale powolutku, kwartał po kwartale zawężałam swoją tematyką. Część osób to zauważyło. Część ma o to do mnie ogromne pretensje, które wypływają przy okazji każdego Q+A na Instagramie. Część po prostu tęskni za tym jak było kiedyś. I ja to doskonale rozumiem.
Ale ja… ja właśnie teraz czuję, że tak blogowo, twórczo, kreatywnie oddycham pełną piersią.
Czuję, że to zminimalizowanie wątków pozwoliło mi dokopać się do tego co jest naprawdę moje i rozwinąć się w tych tematach. Czuję, że wreszcie mam naprawdę swoje miejsce w blogosferze. I wiem, że jest to miejsce, które chcę na nowo, cegiełka po cegiełce budować nawet jeśli zostaniemy tutaj w mocno okrojonym składzie.

Idzie nowe… to o czym właściwie jest ten blog?
“Worqshop to blog o kreatywnej strategii treści. To miejsce w którym dowiesz się jak działać strategicznie i kreatywnie wykorzystać bloga oraz komunikację w świecie online do realizacji swoich celów.” Ta odpowiedź cały czas we mnie rośnie. I cały czas muszę brać głęboki oddech zanim powiem ją na głos z należytą pewnością siebie. Ale to nic, to nic bo ten temat kręci mnie totalnie, i wiem, że za kilka miesięcy będę mówić te słowa z niesamowitą lekkością. Już teraz na myśl o tym, że koniec z plątaniem się w zeznaniach i koniec z tłumaczeniem, że piszę trochę o naszej codzienności, trochę o bullet journalu, trochę o blogowaniu i trochę o macierzyństwie czuję ogromną ulgę. A co jak co, ale poczucie ulgi jest fajne!
Idzie nowe… w praktyce.
No dobra, skoro o tej kreatywnej strategii mowa, to pora odsłonić swoje karty. Czy są osoby, które na strategii znają się lepiej ode mnie? No jasne, przecież ja też od kogoś się uczę! Czy są osoby, które strategii treści uczą tak jak ja – wzbogacając ją o porcję kreatywności, rozbijając na małe kroki, układając w proste systemy, testując wszystko na sobie? Nie wiem. I nie potrzebuję tego sprawdzać – bo na swoje treści mam pomysł i nie muszę szukać potwierdzenia jego słuszności w treściach innych twórców 🙂
Kreatywna strategia treści i moje projekty na ten rok
Kreatywna strategia treści to nie jest nowy pomysł. To pomysł, który kiełkował we mnie gdy kilka lat temu pisałam moje pierwsze teksty z serii kreatywne blogowanie. To pomysł, który towarzyszył mi gdy ponad rok temu zaryzykowałam i zaczęłam odmawiać swoim własnym pomysłom i propozycjom współprac. To pomysł, który rósł z każdym napisanym słowem #Worqbooka. To pomysł, który siedział we mnie gdy planowałam ten rok. To pomysł, któremu dzięki kilku zbiegom okoliczności wreszcie pozwoliłam się wykluć.
O kreatywnej strategii treści będę uczyć na blogu, będę poruszać ten temat na webinarach i w moich produktach. Kreatywna Strategia Treści to również mój dział w Klubie Pań Swojego Czasu dla którego ułożyłam konkretną ścieżkę i już nie mogę się doczekać aż zaczniemy po niej z Klubowiczkami maszerować. Kreatywna strategia treści pojawi się również u mnie – w działaniu, w formie mniejszych i większych projektów, które moje treści będą wspierać, promować i rozwijać!
A co z treściami dla “zwykłych śmiertelników”?
Za każdym razem gdy na Insta Stories lub na blogu wspomnę o zmianach w odpowiedzi dostaję mniej więcej takie pytanie jak to zadane wyżej. Co z tematami, które nie są przeznaczone dla osób działających w świecie online? Czy one znikną? Czy już ich nie będzie? Odpowiedź jest prosta. Tak i nie 🙂
Czy tematy, które nie będą wiązać się z blogowaniem, tworzeniem treści, komunikacją online i organizacją pracy zostaną? Tak. Ale nie na blogu. I nie w formie wpisów blogowych. Część treści lifestylowych przeniosę z pewnością do blogowego newslettera. Już jakiś czas temu właśnie tutaj zamieszkały polecajki, przemyślenia i rozmowy na temat rozwoju osobistego. Część z nich pojawi się na Insta Stories. Nie będzie ich jednak na blogu. No i nie oszukujmy się – część treści na pewno odpadnie. Do pewnych tematów już raczej nie będę wracać – początki macierzyństwa, cykliczne publikacje albumów ze wspomnieniami, przepisy i jednorazowe współprace zostawiam za sobą.
Jest jednak taka kategoria bloga z której nie chciałam rezygnować. I to są treści związane z kreatywnym planowaniem i z bullet journalem – kręci mnie ten temat, to druga noga moich zainteresowań i chcę go rozwijać tworząc świetne, jakościowe i rozbudowane treści. I najfajniejsze w tych zmianach jest to, że te moje ulubione tematy znalazły nowy, wspaniały dom – i tutaj pora na werble i drugą część ogłoszeń oraz rozmowę o decyzji, która wiele osób zdziwiła, a dla mnie była najbardziej naturalną sprawą pod słońcem!
Kreatywnie Nam Planująca w #GangPSC
W kwietniu dołączyłam do #GanguPSC – oficjalnie więc współpracuję z Panią Swojego Czasu już nie jako Ambasadorka, a jako członek zespołu. Gdy napisałam o tym na Instagramie większość z Was powiedziała, że to taki match made in heaven. A potem, przy okazji weekendowego Q+A posypały się pytania 🙂
Skoro więc post o zmianach i tak był w planach korzystam z okazji, aby na te pytania odpowiedzieć również tutaj. Kawa na ławę jak to mówią:)
Do PSC zgłosiłaś się czy zostałaś odkryta?
Z Olą znamy się od wielu, wielu lat – blogosfera naprawdę łączy ludzi 🙂 Współpracujemy w takiej czy innej formie również od dłuższego czasu, jednak do tej pory była to współpraca, która odbywała się z zewnątrz! Nie musiałam się nigdzie zgłaszać, ale też nie mówiłabym tutaj o “odkryciu” – raczej o relacji, która wskoczyła teraz na inny poziom.
Jak doszło do tego, że na stałe dołączyłaś do PSC?
Gdy działań i pomysłów na wspólne projekty zaczęło się robić coraz więcej i więcej, a nasza współpraca ambasadorska okazała się wartościowa dla wszystkich stron (czyli dla PSC, dla mnie oraz dla naszych społeczności) zaczęłyśmy rozmawiać o mojej obecności w Gangu PSC. Trochę to trwało, postawiłyśmy na ewolucję zamiast rewolucji i w końcu udało nam się wypracować taki plan gry, który satysfakcjonuje obie strony 🙂
Co się zmieni po dojściu do #GangPSC? Co będziesz robiła nowego?
Na razie niewiele. U Pani Swojego Czasu będę rozwijała tematy związane z kreatywną stroną planowania, będę pokazywała produkty PSC w akcji i oczywiście inspirowała bullet journalowymi ciekawostkami oraz działała jako jedna z ekspertek w Klubie Pań Swojego Czasu. Zmienia się mój stopień dostępności i elastyczność naszych działań. W skrócie – na razie będę wspierała Gang PSC zarąbistym contentem, a plan jest taki, że z czasem wejdziemy pewnie na kolejne poziomy tej współpracy.
Opowiedz o tym co będziesz robić w #KlubPSC
W Klubie Pań Swojego Czasu dołączam do grupy ekspertek, które od najnowszej edycji Klubu będą tworzyć w nim treści merytoryczne. Ola odpowiada za tematy związane z zarządzaniem sobą w czasie i rozwoju osobistego, Dagmara będzie uczyć reklamy i marketingu online, Martyna jest odpowiedzialna za obszar Instagrama, a ja zajmę się kreatywną strategią treści – czyli tematyką, w której się specjalizuję. Zaprojektowałam tutaj fajne, układające się w ścieżkę działania, które co miesiąc będą budować nasz klubowy obszar.
Jak chcesz łączyć PSC z worqshop? Ostatnio są tu głównie reklamy produktów PSC..
Gdy zobaczyłam to pytanie na instagramowym Q+A napierw skomentowałam je dobitnie pod nosem, a potem pomyślałam, że to świetna okazja aby wyjaśnić Wam moje podejście do reklam na blogu – bo o tym jak będę łączyć treści w obu miejscach już pisałam.
To jak postrzegam kampanie reklamowe zmieniło się z czasem. Do tej pory pamiętam akcje w których brałam udział i wspominam je jako cenną lekcję – również tego jak NIE ROBIĆ reklam na blogu…
Bardzo cenię sobie długogalową współpracę ambasadorską, którą na jesieni zeszłego roku zaproponowała mi PSC i nie mam żadnego problemu z tym, że na blogu pokazuję tylko produkty do planowania ze sklepu PSC.
No bo umówmy się – ja nie jestem “testerką” produktów, a po prostu użytkownikiem rzeczy do planowania i organizacji. Jak coś u mnie działa to się tego trzymam i już. Nie sprawdzam czy trawa po drugiej stronie płotu jest bardziej zielona, nie mam na to czasu, nie mam takiej potrzeby. Brałam udział w powstawaniu Planera Pełnego Czasu i w pełni zaspokaja on moje potrzeby, nie szukam więc innego planera. W sklepie Pani Swojego Czasu gadżetów do planowania mam tyle, że doby nie starcza aby z nich wszystkich korzystać.
Nie mam więc problemu z tym, aby być wierną jednej marce, nie mam potrzeby tutaj skakać z kwiatka na kwiatek – znalazłam swojego złotego graala w temacie, na którym buduję treści i cieszę się, że mogę pracować z nim długofalowo.
I żeby było jasne – to jest tylko moje zdanie – znam wielu blogerów którzy świetnie odnajdują się we współpracach i rewelacyjnie pokazują najróżniejsze produkty. Znam też wielu takich, którzy w styczniu reklamują jeden ekspres do kawy określając go mianem tego NAJ, a w marcu na tapet biorą kolejny, który znowu jest hitem, który musisz mieć. Znam takich którzy rozsmarowują swoje treści między kolejnymi serkami, gadżetami i książkami tak samo jak znam takich, którzy mimo wielu różnych współprac tworzą genialne publikacje i ja ich poleceniom ufam, sama z nich korzystam.
Czy dołączając do PSC nie rezygnujesz ze swojej marki i biznesu? Ciężko na nią pracowałaś?
Zdecydowanie nie! Czy muszę dzielić czas który mam na pracę pomiędzy dwoma miejscami – tak. Czy pracuję więcej? Tak. Ale częścią naszego “dealu” jest fakt, że worqshop zostaje i nadal się rozwija.
Dołączenie do #GanguPSC to decyzja, która dla mojej marki i biznesu jest ogromną szansą. W #GangPSC mam możliwość bycia częścią czegoś większego – ja sama nie mam ambicji aby rozbudowywać worqshop do ogromnych rozmiarów, kręci mnie tworzenie treści i lubię poziom na którym jestem teraz. Za to praca w #GangPSC daje mi możliwość działania w dużym zespole – to genialne doświadczenie, możliwość współpracy ze świetnymi ludźmi, coś co bardzo poszerza horyzonty. Mogę tu rozwijać się i tworzyć treści w tematach, które mnie interesują, na skalę na którą nie rozkręciłabym tego u siebie z wielu różnych powodów (czas jest jednym z nich, moce przerobowe drugim, środki trzecim, mogłabym wyliczyć ich z dziesięć). Ostatni aspekt – nie oszukujmy się, w dzisiejszych czasach bardzo ważny – działając w #GangPSC mam dużo większe bezpieczeństwo finansowe, nie tylko na poziomie osobistym, ale również w kontekście mojej firmy, którą prowadzę po prostu z większym spokojem. Nie wkładam wszystkich jajek do jednego koszyka, nawet jeśli moje produkty przestaną się sprzedawać będę miała wspaniałą pracę, którą po prostu uwielbiam!
Czy dołączenie do #GangPSC zmieniło mój model biznesowy? Tak. Teraz jest on bardziej stabilny, stoi mocno na dwóch nogach. Czy musiałam pozmieniać swoją strategię? Tak. Jednak w ogóle mi to nie przeszkadza, bo wydziergałam z niej coś jeszcze fajniejszego, coś co myślę, że w długiej perspektywie będzie bardziej uporządkowane i wartościowe. Czy te decyzje nie spodobają się wszystkim? No jasne, że tak. Pokażcie mi jednak kogoś, kto podejmuje decyzje, którym z entuzjazmem przyklaskuje 100% obecnych na sali 🙂
Tak więc to wygląda. Idzie nowe. Idą zmiany. Jeśli czujesz, że chcesz być ich częścią wskakuj na pokład! A jeśli chciałabyś razem ze mną uczyć się kreatywnej strategii treści i rozwijać swojego bloga z planem i pomysłem, to jeszcze do 11 maja możesz dołączyć do Klubu PSC!