Hour by Hour – LATO 2018
Najlepszy czas na działanie jest TERAZ. Przypomniały mi się te słowa w zeszły czwartek wieczorem gdy spojrzałam na mój plan blogowych wpisów. Od kilku tygodni wisiał tam pomysł na wakacyjną edycję wyzwania Hour by Hour, ale same wiecie jak jest – zawsze COŚ! A to dzień nie taki, a to włosy brudne, a to dziecko stęka, a to bateria w aparacie zdycha, a to w środku dnia przez dom przetoczy się kłótnia i już do zdjęć humoru brakuje. A lato ucieka…
Dlatego tym razem olałam wymówki i od myślenia przeszłam szybko do czynu. Oznajmiłam Fabowi, że w piątek to już na bank będę robić zdjęcia do kolejnej edycji wyzwania, napisałam sobie karteczkę-przypominajkę i uderzyłam z tematem do Kasi Antilight (której fotki możecie podejrzeć tutaj)!
Po raz kolejny okazuje się, że hour by hour to świetny i szybki sposób na zachowanie wspomnień z codzienności. Na złapanie aparatu, uwiecznienie codziennych drobiazgów, zachowanie tych okruszków, które składają się na zwyczajny dzień.
W czwartek wieczorem z ogromnym sentymentem zajrzeliśmy z Fabem do zdjęć z poprzednich edycji wyzwania, zobaczcie sami jak to kiedyś było:
→ KWIECIEŃ 2016
→ GRUDZIEŃ 2016
→ KWIECIEŃ 2017
→ GRUDZIEŃ 2017
Doszliśmy do wniosku, że primo to kiedyś mieliśmy naprawdę DUŻO czasu i sami nie wiem co z nim robiliśmy, że wiecznie wydawało nam się, że jesteśmy taaaaacy zajęci. A secundo – nie zamienilibyśmy tego niedoczasu w którym żyjemy teraz z Kajtkiem na nic innego!
I za rok, za dwa, za pięć z sentymentem wrócimy do 10 sierpnia 2018 roku. Do tych spontanicznie złapanych chwil. Wzruszymy się widząc małe stópki na zdjęciach, zastanowimy się co to za ramka stoi na półce i zatęsknimy za chustonoszeniem. I będziemy mieli pamiątkę – zrobioną bez ciśnienia i na luzie, ale tak idealnie łapiącą klimat tego lata!
6.45 pobudka (dla mnie, chłopaki wstali po 5.30) i poranne harce na łóżku. Kajtek uwielbia bawić się materiałowymi pieluszkami, więc dla takich uroczych, bezzębnych uśmiechów machamy mu nimi nad głową ile sił w rękach!
7.45 drzemka (jak się później pierwsza i ostatnia na dziś!), śniadanie (z jadłospisu Moniki, żongluję tu tylko owocami, a tak to wiecie – samo się robi!) i chwilka spokoju w porannym chłodzie – podobno dzisiaj czeka nas najgorętszy dzień w roku!
8.30 poszliśmy na spacer zanim zrobiło się naprawdę gorąco – to była dobra decyzja! Cel wycieczki: paczkomat, w którym czeka na nas paczka z barwnikiem do ufarbowania beżowego lidlaka (czyli tej chusty ze zdjęcia!)
9.30 moja mama przejęła Kajtka (hip hip hurra dla Babci na urlopie!) i próbuje namówić go na drzemkę w ogrodzie, a ja w tym czasie szybko ogarniam maile. W tle oczywiście muzyka z Mamma Mia 2 – po wizycie w kinie tylko to mi w serduchu gra!
10.30 Kajtek się bawi (z drzemki nici), a ja ogarniam paczki dla kurierów – nigdy tak bardzo nie doceniałam zakupów online jak teraz, mogę wszystko zamówić, przymierzyć, a potem (za darmo!) odesłać. Wygoda nie z tej ziemi!
11.45 z drzemki nadal nici, tarzamy się więc po łóżku, przytulamy i cyckamy w nieskończoność w ten upał!
13.10 zaletą gorącego wiatru i 35 stopni na termometrze jest niewątpliwie fakt, że pranie w ogrodzie schnie w pół godzinki – możemy nadrobić zaległości! Chcę skończyć całe pranie zanim upaprzę pralkę w barwniku do tkanin.. 😉
14.30 cyckanie i drzemka dłuższa niż 15 minut, podejście numer 4, wynik 4:0 dla Kajtka 😉 o żyrafce pisałam tutaj – dzisiaj ona też nie dała rady!
15.30 Babcia na urlopie (w sensie Kajtka Babcia…) oznacza jedno – kulinarna rozpusta! Knedlom na obiad nie odmówimy 🙂
16.30 czas wrzucić chustę do pralki! Oczywiście w ostatniej chwili strach mnie obleciał i próbowałam przekonać samą siebie, że ja lubię te beże.. ta, jasne! Ciekawa jestem co z tego farbowania wyjdzie!
17.15 jutro w planach rodzinne grillowanie, wskakuję więc na rower i pędzę do sklepu po jakieś smakołyki. Rowerowi, tak jak knedlom nigdy nie odmówię nawet jeśli ten sam dystans pokonałabym na skróty przez krzaki dwa razy szybciej na nogach 🙂
18.30 po tym upalnym dniu fajnie jest wyjść na spacer. Wózek o tej porze to u nas strzał w kolano, ale chusta… chusta jest dobra na wszystko! Fab mnie uprzedził i zamotał się z Kajtkiem więc jakoś tak lekko mi się maszerowało bez tych 7+ kg słodkiego balastu 😉
19.00 skoro o chustach mowa – ta farbowana schnie na balkonie – wyszło piękniej niż się spodziewałam! Czeka ją jeszcze kilka zabiegów DIY i będzie bajka! Teraz tylko pytanie czy kolejne pranie wyjdzie z pralki również całe granatowe 😉
19.40 Dobranoc! Kajtek pachnący, wymyty i ubrany w piżamkę już się z państwem żegna, przed nami wieczorne lulanie. Drzemki jakie były każdy wie, więc liczę, że teraz pójdzie gładko, bo jak to moja Mama mówi “dziecko już jest ledwo ciepłe” 😀
… tutaj powinno pojawić się zdjęcie kolacji, ciasta pieczonego na jutrzejszą imprezkę i oglądania serialu z Fabem, ale już kompletnie wyleciało mi to z głowy. Wieczory są dla nas. Wieczorem się wyłączam i nie myślę o niczym. To i tak był długi i mega gorący dzień!
Bardzo zmieniła się ta nasza codzienność, oj bardzo! Na co dzień robimy zdjęcia, zapisujemy wspomnienia i staramy się, aby te chwile nie uciekły, jednak taki podgląd na cały dzień, godzina po godzinie to inna bajka. Spróbujcie!
Złapcie za aparat, ustawcie sobie przypomnienie w telefonie i starajcie się uchwycić jakiś zwykły dzień na zdjęciach. Nie muszą wyjść idealnie. Nie muszą być ustawiane pod linijkę. Nie muszą zachwycać. Ważne, aby były!
A jeśli już wam się to uda i podzielicie się zdjęciami ze światem – na blogu, na facebooku lub na instagramie, koniecznie pochwalcie się efektami! Oznaczcie Kasię i mnie gdzie trzeba, wrzućcie link w komentarzu, pokażcie jak mija wam to lato!